Pogrom w Grębowie. Remis wydarty w końcówce. Czas upolować 3 punkty w Łowisku.
Srogą porażką zakończyła potyczka naszej drużyny z ekipą Słowianina Grębów. Po tego meczu przystępowaliśmy bez 4 podstawowych zawodników: Marcina Butryna, Rafała Palenia, Mateusza Dobrzyńskiego oraz Mateusza Kusińskiego. Trener Artur Chyła postawił na pozycji prawego obrońcy Dawida Stelmacha, co mogłoby się wydawać, patrząc na jego ostatnią meczową absencję, za małą niespodziankę. Niestety, z powodu kontuzji, tuż przed meczem, początkowo desygnowany do gry w podstawowej jedenastce, Kacper Markut, musiał zostać zmieniony przez Tomasza Chramęgę. Pierwsza połowa meczu, a w szczególności jej początek był dla podopiecznych Michała Kozłowskiego pewnego rodzaju szokiem, gdyż to nie Słowianin, lecz My dyktowaliśmy warunki gry, co przekładało się na stwarzane przez nas sytuację. Warto przypomnieć o sytuacji już z 2. minuty, gdy po rajdzie prawie z połowy boiska, strzał Marcina Zygmunta minimalnie mija światło bramki. Nie mineło wiele czasu, a po dośrodkowaniu Mateusza Chajdasia z lewej strony, do piłki dopada Paweł Maleszyk, który oddaje strzał, lecz golkiper gospodarzy, mimo pewnych trudności, łapie futbolówkę. Po paru okazjach Wichrów na otwarcie wyniku, przychodzi moment na najlepszą szansę na gola. Marcin Zygmunt po prostopadłym podaniu wychodzi sam na sam z bramkarzem, lecz tylko w wiadomy sobie sposób marnuję sytuację. W 32. minucie z powodu kontuzji boisko puścił Łukasz Pliszka, który w powietrznej walce o piłkę, nieszczęśliwie upadł na bark. Grębów miał swoje okazje na strzelenie gola w pierwszej partii meczu, lecz oprócz szansy Przemysława Stąporskiego, gospodarze zbytnio nam nie zagrozili. W drugiej odsłonie meczu coraz bardziej groźniej pod naszą bramką poczyniali sobie piłkarze Słowianina. Od 46. do 70. minuty mogliśmy być świadkami bardziej wyrównanej potyczki, aniżeli w pierwszej partii. Skapitulowaliśmy w 73. minucie. Po dośrodkowaniu z lewego narożnika do piłki dopada zawodnik Słowianina i strzałem głową strzela gola. Sposób stracenia bramki można określić jednym słowem: frajerski. Po tym ciosie z naszych zawodników widać, było że, zeszła z nich para i nie wierzyli w wyrównanie, nie mówiąc już o zwycięstwie i przeczuwali, że wisi nad nimi od paru spotkań fatum niemocy strzeleckiej, mimo większej liczby na strzelenie gola. Kolejne bramki dla gospodarzy były już tylko pewnego już rodzaju formalnością, „dobiciem” rywala. Wynik mocno niesprawiedliwy, choć niektórzy widząc ten wynik w porannej, poniedziałkowej prasie mogli mieć inne zdanie na temat przebiegu meczu. Pozostawało tylko pytanie „Kiedy przełamanie?”.
Skład: Pliszka Łukasz (32. Żurawski Tomasz), Stelmach Dawid (50. Piwowarski Tomasz), Stelmach Mateusz, Kusiński Andrzej, Budziło Dariusz, Maleszyk Paweł (69. Markut Karol), Chramęga Tomasz, Chajdaś Mateusz, Butryn Paweł, Podolski Krzysztof, Zygmunt Marcin
* * *
Tydzień później, w niedzielę doszło do pewnego rodzaju derbów, czyli mecz z Olimpią Pysznicą. W ekipie gości wystąpiło parę zawodników, którzy w przeszłości reprezentowali barwy naszego klubu, czyli Albert Dziura, Krzysztof Haliniak, Tomasz Kaczkowski. W spotkaniu tym nie mógł wystąpić z powodu nadmiaru żółtych kartek, kolejny nasz były gracz, Konrad Tokarski. Początek, tak jak tydzień wcześniej należał do Wichrów. Najlepszą sytuację do zdobycia gola miał w 28. minucie Andrzej Kusiński, którego poniekąd go strzelił. Szkopuł w tym, że sędzia pokazywał rzut wolny pośredni, a „Diler” uderzył bezpośrednio na bramkę Olimpii, a gol byłby przepięknej urody. Około 40 metrów do bramki, i strzał w samo „okienko”, gdzie po odbiciu się o dalszy słupek, wpada do bramki. Tym większe rozczarowanie piłkarzy i kibiców, lecz gdyby tylko bramkarz gości choćby musnął rękawicą futbolówkę, gol byłby strzelony zgodnie z przepisami. To jednak nie zraziło naszych piłkarzy, którzy stwarzali coraz bardziej klarowne sytuacje. Jedną z nich strzał głową w poprzeczkę Marcina Zygmunta po rzucie rożnym z prawego narożnika boiska. Stara boiskowa maksyma mówi, iż niewykorzystane akcje się mszczą, czego świetnym, lecz dla nas bolesnym, przykładem, była sytuacja z 36. minuty, gdy do bezpańskiej piłki dobiega Łukasz Bajgierowicz i mocnym strzałem pokonuje Tomasza Żurawskiego. Można by rzec, „my marnujemy pięć, oni strzelają jedną”. Jednak ku uciesze kibiców, drogę do światła bramki rywala znalazł w 43. minucie Mateusz Kusiński, gdy po rajdzie prawą flanką uderza piłkę i płaskim strzałem doprowadza do wyrównania. Tym samym zakończył niechlubną passę zespołu w strzelonych golach w meczach ligowych, licznik zatrzymał się na 437 minutach. Pierwsza połowa należała do nas, lecz w najważniejszej statystyce widniał rezultat remisowy. Druga odsłona meczu zaczęła się od mocnego uderzenia w wykonaniu piłkarzy Pysznicy. Po stracie Marcina Butryna w środkowej części boiska, do piłki dopada Wojciech Sobiło i w 50. minucie posyła „petardę” w samo lewe górne okienko i naszemu golkiperowi pozostało nic innego, jak tylko wyjąć piłkę z siatki. Po tej bramce gra po obu stronach wyrównała się. Trener Artur Chyła ze względu na wynik, postanowił wzmocnić ofensywę, poprzez wejście na boisko Tomasza Piwowarskiego, Mateusza Dobrzyńskiego czy Pawła Butryna. Na wyniki tych roszad trzeba było czekać do przedostatniej akcji meczu w 93. minucie. Ze środka pola, Tomasz Piwowarski posłał piłkę na prawe skrzydło do Pawła Butryna, ten zaś próbując strzelać, skiksował, jednak na tyle szczęśliwie, że piłka dotarła do Marcina Zygmunta. Ten zaś, stojąc na około 5 metrze, obrócił się i podał do Mateusza Dobrzyńskiego, który wślizgiem wpakował piłkę do bramki. Zdobycz punktowa może cieszyć, tym bardziej, że mieliśmy taką passy porażek i braku strzelonych bramek, jednak patrząc na przebieg meczu, to my straciliśmy 2 punkty, niż zyskali 1 punkt.
Skład: Żurawski Tomasz, Paleń Rafał, Stelmach Mateusz, Kusiński Andrzej, Chajdaś Mateusz, Budziło Dariusz (70. Maleszyk Paweł), Chramęga Tomasz (72. Piwowarski Tomasz), Butryn Marcin, Markut Kacper (60. Dobrzyński Mateusz), Kusiński Mateusz (75. Butryn Marcin), Zygmunt Marcin
* * *
Już w niedzielę na stadionie w Łowisku, nasze Wichry zmierzą się z miejscowym ŁKS-em. Mecz można określić meczem o 6 punktów, gdyż „jak nie teraz, to kiedy”. Wydaje się, że po remisie z Olimpią i odblokowaniu się w strzelaniu goli, nasi piłkarze pójdą za ciosem i powalczą o drugie zwycięstwo w sezonie. Rywal nam najlepiej znany z wszystkich uczestników klasy okręgowej, gdyż od sezonu 2009/2010, będzie to 5. sezon (wyjątkiem był sezon 2013/2014) w którym spotkają się obie drużyny. Zespół z gminy Kamień wzmocnił się graczami z klubów, z którymi wcześniej rywalizowaliśmy w klasie A, Janem Marciniakiem (Podlesianka Podlesie), Kamilem Niziołem (Azalia Wola Zarczycka), czy Grzegorzem Paszkiem (KS Sarzyna). Oprócz nich warto zwrócić uwagę na golkipera rywali, Tomasza Osipę, który parę lat wcześniej reprezentował barwy Sokoła Nisko. Zawody te poprowadzi pan Karol Wołoszyn, a na liniach bocznych będą pomagać mu pan Tomasz Fijarczyk wraz z panem Markiem Gałką. Zapraszam więc wszystkich sympatyków na to spotkanie, które odbędzie się w niedzielę o godzinie 15:00. Dwie godziny wcześniej, czyli o 13:00 swoje spotkanie rozegrają juniorzy. Informacje dotyczące wyjazdu będą podawane na bieżąco na Facebooku oraz stronie.